Przełamana passa i
„Matusiakowa” Płoć w akcji :)
Ostatnia sobota wydawała
się zwykle zwyczajnym dniem. Standardowo w ostatnim czasie nie było
przymrozków, a wręcz przeciwnie było całkiem ciepło. Mimo
wszystko po raz kolejny umówiliśmy się z ekipą nad wodą i nie
nastawiając się na jakiś cud zaczęliśmy spokojnie obławiać
kolejne metry wody. Dzień od poprzednich wyróżniał się w sumie
jedynie faktem, że nie padało co pozwalało dość przyjemnie
połapać. Po niedługim czasie okazało się jednak, że ten dzień
może okazać się przełomowy!. Prawie przy każdym rzucie można
było odczuć delikatne pstryczki drobnych sandaczy. Poskubywały
jednak przynęty i nie chciały uderzyć z pełnym impetem. W pewnym
momencie postanowiłem zmienić gumiacza na 10 cm płoć Matusiaka.
Pierwszy rzut i mimo niewielkich rozmiarów ryby – atomowy strzał!.
Cięcie krótki hol i na brzegu wylądował pierwszy sandałek.
Płoć Matusiaka zagryziona przez Zedzika:) |
Parę kolejnych rzutów i
łup, następny strzał, i kolejny sandaczyk który po krótkim holu wylądował
na brzegu.
Sandaczyk na Płoć. |
Energia zaczęła nas
rozpierać. Minione 2 miesiące były tak słabe pod względem
sandaczy, że w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, czy one
tam w ogóle są! W sumie do tej pory nie wiem co było przyczyną
takiego zamieszania w wodzie bo nazajutrz wszystko wróciło do normy
czyli tej bezrybnej normy. Jednak tej soboty po kilku wyciągniętych
rybach postanowiliśmy nie odpuszczać za szybko i wykorzystać tę
noc do granic zostając do rana.
Kolejne rzuty w tym miejscu nie były już nazbyt owocne więc postanowiliśmy przenieść się dalej.
Po kilku rzutach sandacze tak zmolestowały Płoć, że musiałem ją podklejać żeby nie zjeżdżała z haka :) dodatkowo trzeba było pokleić ją przy haku bo zaczynały ją rozrywać!.
Kolejne rzuty i kolejne ryby lądowały na brzegu.
Kolejna rybka ze stajni Matusiaka. |
Po kilku następnych rzutach kolejny strzał jednak tym razem "dusiciel" :D Sandacz próbował udusić Płoć cisnąć ją do dna pyskiem jednak nie był to jego szczęśliwy dzień i trafił na brzeg :)
Pierwszy dusiciel na Matusiaczka :) |
Kolejny dusiciel :) |
Dalsze łapanie dało mi
jeszcze kilka rybek, w prawdzie nie jakiś kolosalnych ale po
bezrybiu i tak cieszyły :)
Kiedy złapałem jeszcze
kilka rybek, a brania powoli zaczęły ustawać postanowiłem
pokombinować trochę i przerzuciłem się na dropshota.
Pierwsze uderzenie miałem
na Vampera Berkleya, który jest jedną z moich łowniejszych gum
sandaczowo dropshotowych. Branie nastąpiło blisko brzegu w momencie
kiedy przynęta stała w całkowitym bezruchu. Nie było czuć
wyraźnego strzału ale równe pociągnięcie zestawu. Cięcie i
siedzi!. Krótki hol podebranie i kolejne foto z sandałkiem :)
Sandacz na Vampera. |
Kolejne rzuty Vamperem dały
mi ładnego okonia i tu po raz kolejny sprawdziło się to co
niejednokrotnie powtarzałem wielu osobą. Mianowicie duża przynęta
nie musi dać nam wielkiego drapieżnika. 12 cm Vamper okazał się
skuteczną przynętą na niewiele większego pasiaka :)
Okoń niewiele większy od jaskółki :) |
W między czasie Łukaszowi też udało się coś wyciągnąć i na brzegu zameldował się taki zedon :)
Mina wędkarza mówi sama za siebie :) długo oczekiwany kajtek :) |
Łukasz z Sandałkiem :) |
Ponieważ zauważyłem, że
dropshot w miarę się sprawdza postanowiłem po testować trochę
przynęt i na haku wylądował Sandel od Savage Gear. Jaskółeczka
świetnie imitująca Tubisa dała mi jeszcze 2 sandaczyki i kolejnego
okonia.
Okonek na Savage Gear Sandel. |
Generalnie reasumując
przełamanie passy było konkretne. Ryby wyjeżdżały jak głupie i
waliły w przynęty jak wściekłe :) dużo szczęścia pozwoliło mi
również trochę zdeklasować przeciwników i po na koniec
odnotowałem 12 wyholowanych rybonków, gdzie drugim wynikiem były 3
:). Nie ma co następnym razem na pewno oni mi dokopią. :)
Jednocześnie chciałbym pogratulować Łukaszowi Szatkowskiemu za mega kunszt w łapaniu sandacza roku na koguta :)
Rakieta :) |
Łapałem kijkiem Nano Force spin 28, kręciłek Dragon Specialist FD 1030i, a linką główną była HM8x Forte.
Pozdrawiam:
Łukasz Grabiec, Łukasz
Szatkowski oraz Szymon Giewartowski :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz