27 października 2015

Sandaczowe szkoleniowce i dużo zabawy :)

              Sandacze zaczęły zagryzać, a miniony wtorek okazał się istnym poligonem szkoleniowym :)
Dzień zapowiadał się całkiem zwyczajnie i standardowo w planie dnia umieściłem nocny spinning. Zaopatrzyłem się w różnego typu przynęty gumowe oraz wobki, jednak najlepsze efekty w ostatnim czasie i tak mam na te pierwsze.

              Kiedy dotarłem nad wodę od razu w oczy rzucał się mocno rozświetlający otoczenie księżyc, któremu tylko kilka dni brakowało do pełni. Dodatkowy majestat atmosfery tworzył silnie parujący kanał, i chłód pierwszych mrozów w powietrzu.

              Po wchłonięciu dużej ilości świeżego powietrza zacząłem zastanawiać się od czego by tu zacząć, ale po nie długim namyśle na pierwszy ogień na haku wylądowała guma Daiwy, a mianowicie DuckFin Shad o długości 10 cm. Woda na której łapię nie jest zbyt głęboka z dość silnym prądem i sięga zaledwie ok 3 metrów, dlatego moją ulubioną techniką połowu w tych miejscach jest stosunkowo lekkie prowadzenie gumy. Zakładam główkę 7-10 gr i zamiast atakować dno klasycznym opadem, staram się jak najwolniej poprowadzić przynętę 10-15 cm nad dnem. Przy takim łowieniu brania rzadko są heroicznymi walnięciami z przynętą wyciąganą z przełyku głodnego drapieżcy. Przeważnie Sandałki biorą bardzo delikatnie i często podskubują wolno prowadzony wabik. Nawet po wyraźnych uderzeniach rybony przeważnie wiszą zapięte za koniuszek wargi i często spadają z haków.

            Kiedy zacząłem obławiać swoją miejscówkę nie musiałem długo czekać bo już w pierwszym rzucie zaliczyłem pierwsze branie i spad ryby. Drugi rzut i tym razem siedzi. Na brzegu wylądował Sandaczyk 42 cm, który szybko wrócił do wody.

Sandaczyk 42 cm przynęta Daiwa DuckFin Shad
Sandaczyk 42 cm przynęta Daiwa DuckFin Shad 10 cm



              Nie trzeba było długo czekać i na haku wylądował drugi, za to nie wiele większy od przynęty. Ponieważ wabik sprawdził się już w pierwszych rzutach nie kombinowałem ze mianą kolorystyki lub pracy gumy.

przynęta Daiwa Duckfinshad
Podrostek na 10 cm kopyto
               Po tym zaczęło się szkoleniowe eldorado. Sandałki wpadały jeden po drugim i pstrykały jak szalone. Chociaż wszystkie wyglądały na jednoroczne, to jednak pozwoliły poćwiczyć refleks i prowadzenie gumy. Mimo tego, że przynęta miała 10 cm biły w nią niewiele większe Sandałki, co jest kolejnym dowodem na to, że żeby selektywnie łapać sandacze nie prowokując tych maluchów trzeba by założyć przynętę około 15 cm - wtedy te mikrusy po 30 może by odpuściły lub przynajmniej przestałyby się wieszać na hakach.


Szkoleniowy Sandaczyk
Kolejny podrostek do wypuszczenia.


            Podsumowując tego wieczora złapałem 7 stuk, kilka spadło, a kilka było szybszych ode mnie. Wszystkie po kolei miały zwracaną wolność tak jak na filmie poniżej :) Niech rosną potworki :)




Autor Michał Pawłowski - Zachęcam również do czytania innych artykułów na blogu.

Zwariowany Sandaczyk na AT-Minnowa 

Warciańska Osiemdziesiątka

Walcząc z Pogodą




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz